Sam termin sado-masochizm, jako określenie seksu bazującego na przemocy i upokorzeniu, wziął się z połączenia nazwisk dwóch autorów: markiza de Sade oraz Leopolda von Sacher-Masocha, autora powieści "Wenus w futrze".
Jest to najsłynniejsza powieść erotyczna wszech czasów, oraz najbardziej popularne dzieło markiza de Sade. Trwająca 4 miesiące akcja książki toczy się w zamku Silling, będącym miejscem odciętym od świata, pod koniec okresu panowania Ludwika XIV. Głównych bohaterów stanowi czwórka bogatych libertynów, wybierająca zgodne ze swymi wymaganiami grono 42 osób różnej płci i wieku, charakteryzujących się cechami takimi jak: ponadprzeciętna uroda, doświadczenie, młody wiek, sprawność fizyczna. Treść podzielona jest na rozdziały, z których każdy odpowiada jednemu miesiącowi pobytu. Narratorkami są tutaj cztery prostytutki nazywane: Duclos, Champville, Martaine, Desgranges. Każda z nich ma zadanie opowiedzenia 150 opowieści erotycznych wziętych z własnego życia w ciągu miesiąca. Gdy któraś ze słyszanych historii szczególnie przypadnie do gustu czwórce głównych bohaterów, natychmiast zostaje zrealizowana. Celem pobytu łącznie 46 osób w Silling jest oddawanie się wszystkim zakazanym przez kościół praktykom seksualnym, w związku z czym znajdziemy tu, na przykład praktyki homoseksualne, seks grupowy, seks sado-masochistyczny i inne.
Powieść ta jest tylko i aż tym, co zapisane w tytule. Nie ma w niej jakichkolwiek wartości artystycznych, chyba, że uznamy za taką przełamywanie tematu tabu(cokolwiek naciągane). Słownictwo użyte w tym dziele odebrałam jako ubogie oraz zbyt wulgarne, nawet jak na powieść tego typu. Książkę tę odbieram jako wyraz buntu przeciw obowiązującym regułom społecznym, niestety nie jestem w stanie traktować jej jako beletrystyki, ponieważ piękno nie występuje w niej w żadnej formie. Bardzo ciężko przebrnęłam przez tę powieść, ponieważ styl, w jakim jest napisana najlepiej określić można mianem siermiężnego. Moim zdaniem sława "120 dni Sodomy" znacznie przerasta jej realną wartość na rynku literatury erotycznej, a zainteresowanym dziełami markiza de Sade polecam jego późniejsze, przekorne i interesujące dzieła takie jak "Zbrodnie miłości", czy "Niedole cnoty" będące w moim odczuciu lekkimi erotykami, z typowym dla XVIII wieku, wtrącanym na koniec usilnym i sprzecznym z treścią morałem.
Powyżej okładka wydania polskiego.
Ponownie przepraszam za brak akcentów, których na razie nie umiem dodawać na blogu.
Ponownie przepraszam za brak akcentów, których na razie nie umiem dodawać na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co o tym sądzisz?