To jest tak jasne. Oczywiste, ale trudne do przyjęcia. Ktoś musi wychodzić połamany, by móc ostrzegać innych. Ktoś musi być zniszczony, by móc stworzyć coś, co innych podniesie. Ktoś musi stanowić kwintesencję porażki, by inni mogli czuć się szczęśliwi. Nic strasznego, że jestem to ja.
A może lepiej tworzyć dla siebie nie dla innych?
OdpowiedzUsuńPopadam w skrajności. Na przemian wszystko dla innych, a nic dla siebie i na odwrót. Jestem niedojrzała i mimo znajomości zasad gry, brakuje mi sprawności w praktyce.
Usuń