Powered By Blogger

poniedziałek, 20 listopada 2023

Liczba pierwsza

2137 załamanie nerwowe zagnieżdża się w mojej głowie. Kolejna nieudana próba. Z jednej strony ważne, aby próbować, z drugiej, czy jest sens, skoro po każdej porażce zapomina się o wygranych? Moje poglądy były bardziej radykalne i błyskotliwe 10 lat temu. Nie poznaję siebie. Czy to jeszcze mój umysł? Może został tak mocno połamany, że aż wywrócił się na dziesiątą stronę, robiąc po drodze fikołka? Być może moja osobowość umiera, ale grobowa atmosfera nie u nas, jak zwykle. Z takiej śmierci powinien narodzić się początek. Może tym razem uda mi się przepchać przez pochwę świata bez przyduszenia pępowiną. Kiedyś marzyłam o rozmienieniu się na drobne, aby tracić mniej, nie zauważyłam jednak, że straciłam siebie. Dzielenie własnej osobowości na kawałki nie ma najmniejszego sensu. Niby robię to z troski o innych, ale może jednak chodzi o mnie? Może to ja nie umiem siebie znieść? Porzućcie wszelką diagnozę ci, którzy tu wchodzicie. Każdy ma jakąś rolę w społeczeńtwie, a ja niezmiennie czuję się zlepkiem cudzych myśli i idei, jednocześnie drwiąc po cichu z osób, które nie są w stanie wyprodukować jednej oryginalnej myśli. Co za hipokryzja. Brutalne przeniesienie, celem uniknięcia odpowiedzialności za własne życie. Mam ochotę roznieść wszystko w pył i zacząć na nowo, bo chaos, który się za mną ciągnie niby inspiruje, ale też przeszkadza w działaniu. Czy jest to pora na palenie kolejnych mostów? Czy to w ogóle moja myśl? Lasuję zwoje mózgowe banalnymi treściami godnymi osób bez zdolności pojmowania, podobno żeby odpocząć, ale odpoczynek jest złudny, a cena duża. Ciągle chcę pełnokrwistości, prawdy, czegoś żywego, ale widzę filtry. Prowokuję więc, piszę wirusy i przyglądam się, jak szybko działają. Wiem, że chwyciły, gdy pojawia się liczba 2137. Dla ciebie pierwsza, a dla niego ostatnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym sądzisz?