Powered By Blogger

czwartek, 2 listopada 2023

Konwalia

Kiedyś chciałam być trującym bluszczem. Wierzyłam, że uchroni mnie to przed smutkiem. Czasem rzeczywiście udawało mi się trwać w tej pozie, korzystając ze swoich zdolności aktorskich, jednak problem z rolami jest taki, że tkwiąc w nich zbyt długo, zatraca się osobowość, pojawiają się problemy z jaźnią. Czy trucie innych to dobry sposób na życie? Można być bluszczem, muchołówką albo jemiołą, które przy dość niewielkich kosztach, łatwo osiągają różne korzyści. Można też być piękną konwalią, która niedostępna, delikatna i niepozorna, patrzy z ukrycia i nie, nie poluje, nie próbuje, ale już raz złapana i odpowiednio użyta, staje się trucizną. Nie jest nią sama w sobie. Jest po prostu rośliną. Można ją pielęgnować i podziwiać, ale wyrywając ją z jej środowiska, jest się o krok od zatrucia mogącego skończyć się śmiercią. Może najlepiej zostawić ją w spokoju, pozwolić jej kwitnąć i cieszyć oczy oraz nos, nie ingerować w jej proces istnienia, a jeśli już nie da się temu oprzeć, mieć ciągle na uwadze, iż pozory mogą mylić i czasem najbardziej uważać należy na to, co wydaje się delikatne i niepozorne. Czy jestem konwalią? Nie wiem, nie mnie to oceniać, wolałabym być rośliną jednoznacznie leczniczą, która w żadnej sytuacji nie przynosi szkody, ale wydaje się to być niemożliwe do zrealizowania. Urazy są częścią codzienności, ale względny spokój można osiągnąć uznając każdą ze swoich właściwości. Negowanie niczego nie przyniesie. Woda po konwalii nie przestanie być silnie trująca tylko dlatego, że tak nam się zachce. Naturę należy zaakceptować i reagować odpowiednio. Nie zawsze trzeba się zbliżać, nie zawsze trzeba zrywać. Niekiedy wystarczy podziwiać z daleka i z utęsknieniem wyczekiwać kolejnego spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym sądzisz?