Powered By Blogger

niedziela, 19 maja 2013

Czyżynalia 2013 (piątek, 17 maja)

Szczęśliwym trafem w prościutkim radiowym konkursie dostałam wejściówkę na pierwszy dzień Czyżynaliów, na którą to imprezę miałam zamiar iść, jednak nie mogąc zorganizować znajomych, porzuciłam myśl. Niesłusznie. Darmowy bilet przekonał mnie do wybrania się w piątek na festiwal, której to decyzji nie żałuję.

O 17 jako pierwszy zespół wyszedł na scenę Oberschleisen, mało znany przeze mnie zespół grający dobrą technicznie muzykę w stylu industrial metalu z tekstami utworów napisanymi w języku śląskim. Piosenki miały raczej poważny, metaforyczny i skłaniający do zamyśleń wydźwięk, sam zaś styl grania kojarzył mi się z Rammstein. Swoim koncertem zachęcili mnie do słuchania ich muzyki, nie podobało mi się jednak zachowanie wokalisty, który z widoczną niechęcią podchodził do proszących o wspólne zdjęcia fanów.

Kolejnym zespołem była IRA, której koncert w moim odczuciu nie wywołał żadnych emocji, jednak brzmienie było dopracowane, zespół nie odwalił fuszerki i na pewno zadowolił fanów, do których ja, znając jedynie kilka piosenek się nie zaliczam.

Happysad jest wszędzie, jak swego czasu Acid Drinkers i Kult, ale podczas gdy za ostatnie dwa zespoły jestem skłonna zapłacić, tak koncert znanej "studenckiej" kapeli nie przekonuje mnie. Technicznie wszystko w porządku, były zarówno znane wszystkim hity, jak i utwory, które miałam okazję słyszeć po raz pierwszy, jednak tym, co do mnie nie trafia są słowa piosenek oraz, mimo wszystko, sam rodzaj muzyki. Można posłuchać bez uszczerbku na guście, jednak nie zamierzam zgłębiać twórczości tegoż zespołu. Myślę, że fani byli zadowoleni, ponieważ koncert Happysad trwał około półtorej godziny, a ich utwory zagrane były dobrze, nie odbiegały jakością od nagrań studyjnych, wręcz brzmiały lepiej.

Po godzinie 21 zaczęłam bardzo niecierpliwie oczekiwać gwiazdy wieczoru, czekał mnie jednak koncert brytyjskiej kapeli o nazwie White Lies, o którym to zespole swego czasu słyszałam dość wiele i tyle samo od nich oczekiwałam. Niestety zawiodłam się (choć nie ukrywam, iż mogło być to spowodowane moim niedoinformowaniem). Oprócz jednego, znanego powszechnie przeboju, zespół ten zagrał kilka bardzo stonowanych, wręcz monotonnych i usypiających piosenek. W połowie koncertu przysypiałam wraz z towarzyszami. Publika pod sceną widocznie miała podobne odczucia, gdyż kapela nie została wywołana do bisowania.

W przerwach między koncertami na scenie pojawiał się wodzirej próbujący zabawić publiczność tak wyluzowanymi, że aż sztywnymi odzywkami. Mogę szczerze uznać go za najsłabszy punkt festiwalu.

Punktualnie o 23.30 na scenie pojawił się Sabaton. Zespół odśpiewał największe hity jak "Primo Victoria", czy ulubione przez polską publikę "40:1" oraz "Uprising". Joakim nawiązał świetny kontakt z fanami, dzięki czemu koncert ten stanowił bardzo dobrą zabawę. Sabaton zrobił kawał dobrej roboty, było to dokładnie to czego oczekiwałam i mimo nagłych, niezgodnych z wersją studyjną utworów, zmian tempa, zapewnili wszystkim doskonałą rozrywkę. Warto było czekać na gwiazdę wieczoru.

Organizacja imprezy była niezła, dostarczono dostateczną ilość stanowisk z piwem, bud z jedzeniem oraz toalet, był nawet dystrybutor kawy, rozwiązanie w sam raz dla usypiających podczas koncertu White Lies słuchaczy. Jedynym, do czego realnie mogę się przyczepić było dziwne zestawienie zespołów. Pierwszy wystąpił zespół metalowy, następnie delikatny rock, Happysad (którego nie umiem sklasyfikować), alternatywna kapela oraz ponownie zespół metalowy, co spowodowało, iż wielu ludzi (w tym również i ja) bawiło się pod sceną jedynie na pierwszym i ostatnim koncercie. Był to bardzo dziwny zabieg, który miał najwyraźniej na celu zwiększenie dochodu stoisk pojąco-karmiących. Nie licząc tych niedogodności, impreza była udana i jestem zadowolona, że ostatecznie samotnie się na nią wybrałam. Atmosfera była bardzo przyjemna, jak najbardziej było do kogo się odezwać i wspólnie przeczekać mniej interesujące koncerty w ogródku piwnym. Ludzie zachowywali się spokojnie, nic nie zaburzyło, bądź co bądź, udanej zabawy. Akumulatory zostały skutecznie naładowane ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym sądzisz?