Naiwnie stoję przed tobą
Czekając na to, co nie nadejdzie
Znając przebieg wydarzeń przeszłych i przyszłych
Cel się zawieruszył
Był, ale zapomniałam o nim w trakcie
Życia bez sensu
Nie z dnia na dzień, lecz z minuty na minutę
Pytam samą siebie czy wiem po co tu jestem
Szukam czegoś, czy może zagłuszam
Nawet nie staram się odpowiedzieć na to pytanie
Zagłuszana życiem
Nie widzę oczywistości
Mimo, że je widzę
Nie czuję niejasności
Które błądzą w mojej świadomości
Pozwalam im istnieć
Tak jak pozwalam sobie
Nie, nie ma to sensu, celu, znaczenia
W ostatecznym rozrachunku jestem
Tylko i aż zbitką
atomów
Kupką pyłu
Ułamkiem przyrody
Może nawet jej nieudanym odpadem
Wyrzuconym do krainy cynizmu
Gdzie w całej swej naiwności nie mogę i nie mam sobie radzić
Może jestem czyjąś komedią
Ale dla siebie sztuką tragiczną
Nie zamienisz się
Nie zmienisz się
Nawet gdybyś chciał
Istniejesz
I nic na to nie poradzisz
Chcę grać w tej farsie jak najdłużej
Mimo, że często myślę inaczej
Lecz, kto pierwszy odpadnie
Z gry wypada
Udawajmy więc wygranych
Śmiejąc się na zewnątrz
I płacząc w swoich wielkomiejskich mieszkankach
Których nigdy nie nazwiemy domami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co o tym sądzisz?