środa, 18 maja 2016
Złoty pstrąg
Szare kreski na błękitnym niebie. Bełkot. Delikatne powidoki blizn rozkwitają na jasnej skórze. Rozlazłość budyniu połączona z tanią elastycznością żelatynowej galaretki ciągle śmierdzącej resztkami kości. W ciele, którego tak bardzo nie możesz dostać zachodzi gnicie. Psują się zęby. Puchnie brzuch. Mózg przestaje działać. Oczy się zamykają. Ślepnąc widzisz światło. Światło to brak ciemności. Gładka powierzchnia odbija o ścianę twój umysł. Jesteś piłeczką tenisową w rękach lidera ATP. Trajektoria twojego lotu jest tak przyjemna, że zachwycasz się sobą. Puste narzędzie zafascynowane swoją głupotą. Ciebie prawda nie wyzwoli. Fioletowo zielone siniaki trzymają się do miesiąca udając pamiątki czegoś, co nie miało miejsca. Nigdy zawsze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co o tym sądzisz?